czwartek, 9 grudnia 2010

Nie zawsze jest św.Mikołaja

Nie zawsze; a nasze oczekiwania, pomimo tej świadomości, nijak mają się do rzeczywistości. Nic nie wiem o blogach, okazuje się, pewnie dlatego dziwię się, że najwięcej szukających w nich "czegoś" najczęściej czytało tu o Dniu św.Mikołaja, Nie wiem, szukają  nie stresujących bajek, opowieści o wygranym, już w pierwszym obstawieniu, milionie lub iście boskim życiu, które nadejdzie bez kiwnięcia palcem? Czy istnieje jeszcze ktokolwiek kto nie odżegnuje się od zadania sobie niezbędnej odrobiny trudu?

Jeśli tak, to nie dla niego powstaje cała ta mnogość szczegółowych opisów jak zostać pięknym, młodym i bogatym - nie ruszając się nawet z domu. Nie dla niego wszystkie te opisy iście cudownych dokonań we wszelkich dziedzinach, nie wyłączając stricte artystycznych, które spłynęły za sprawą interwencji nieba.

Szał na gotowanie, mamy nowe narodowe hobby. Świetnie, tylko cóż w tym jest szczególnego? Babcia Kasia miała prostą zasadę - dobre dobrego nie zepsuje, więc trzymam się tego. Stosuję tę prostą zasadę całe życie. Działa. Tłumy jakie odwiedzały nasz dom /zastanawiam się, czy zbyt często, nie- z powodu moich kulinarnych dzieł, właśnie/ są tego dowodem. To nie za wielki problem zwyczajnie a smacznie gotować. Otwiera się lodówkę, zagląda, wypatruje tego co tam akurat czeka. Chwilę potem, dowolnie, wszystko to się skomponuje. Bowiem do pracy twórczej wystarcza odrobina wyobraźni, gorące serce i trochę pracowitości. Niechybnie powstanie... dzieło.
Ludzie, ludzie moje kochane, powiedzcie czego wam trzeba dostarczyć abyście zaczęli żyć zwyczajnie, zaniechawszy poszukiwań przysłowiowych gruszek na wierzbie. Jeśli myślicie, moi mili, że życie zmieni się tylko dlatego, że bardzo się tego pragnie jesteście w błędzie. W życiu trzeba się napocić. Wizualizacja pragnień przyklejana na lodówce to jedynie miły gadżet. Praca, praca i wiele samozaparcia popartego szczyptą talentu. To się sprawdza.

Wielu śni po nocach by być artystą nie myśląc o niczym co za 'karierą' może kryć się niewygodnego. Wystarczy pomyśleć; kto zmieniał teatr XX wieku - lenie? a może roszczeniowo nastawione do życia pięknoduchy? Figa, wyłączenie ludzie z tych, co to często-gęsto, nawet na herbatkę nie mogli sobie pozwolić. Ci zaś, którzy byli solą Laboratorium pracowali jak szaleni, i nie dlatego, że oczekiwali na zapisy w annałach. Oni dobrze wiedzieli: nie zawsze musi być kawior.

Zygmunt M. z pewnością  nie czekał na laury lecz, z równą pewnością, można sądzić, że cóż, spodziewał się choć odrobiny wdzięczności. Zatem, gdzieście wszyscy, którzy jedliście go łyżkami. Gdy go brakło straciliście skrzydła czy jedynie zbyt zajęci jesteście 'przepisami'.

Sorry, czyżbym potrzebowała najmodniej przygotowywanej a odstresowującej żywności? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz