środa, 5 stycznia 2011

Praktyczny aspekt życia - nie dla Maestra

Z moich wieloletnich obserwacji ten fakt wynika bezspornie, rodzaj wykonywanego "artystycznego" zajęcia jest bez znaczenia. Ćwierć wieku przepracowałam w Filharmonii, z orkiestrami kameralnymi i chórami, wiem więc, wielki mistrz z trudem zauważa realia życia. Przysłowiowe skarpety nie do pary, koszula na lewą stronę - oczywistość. Gorzej, gdy nie pamięta się gdzie się mieszka, i czy skręcić w lewą czy w prawą stronę by dotrzeć do celu.

Znalazłam dziś w sieci zdjęcia Zygmunta z ostatnich warsztatów w Barcelonie - wraz ze wszystkimi uczestnikami podpisanymi z imienia. Te zajęcia odbywały się, tym razem, nie w Institut del Teatre - na zaproszenie wspaniałego Raimona Avila lecz w okazałym Domu Kultury, sprzężonym z multimedialną biblioteką, księgarnią i innymi udogodnieniami, które u nas we Wrocławiu, cóż, zbyt często nie występują.
(Les Golfes de Can Fabra, Biblioteca Ignasi Iglesias, Carrer del Segre, luty 2008)

Ten okazały budynek stoi przy obszernym placu w dzielnicy Sant Andreu, a sala do pracy była na 2. pietrze i zajmowała pewnie połowę kubatury piętra owego budynku. Ta piękna okolica, na tyłach Ośrodka, zachowała jeszcze urok starego małego miasteczka (choć deweloperzy doprawdy robią co mogą, aby każdy 'schorowany już' stary dom zastąpić nowoczesnym).
Dzielnica Andreu, szczęśliwie, nie jest popularna wśród turystów więc przed zajęciami, w miłej ciszy, z wielką przyjemnością wystawialiśmy twarze do słońca rezydując na tarasie obszernego baru-restauracji przy wspaniałych tapas, o smakach i cenach różniących się od tych w centrum.

Na zdjęciu Zygmunt wygląda na bardzo zmęczonego, był po przebyciu ciężkiej grypy.
                  Pep Payo; studenci Curso De Voz y Cuerpo Con Zygmunt Molik

Panów, jak widać, było jedynie dwóch. Oddam im zatem pierwszeństwo;

Pep Payo, aktor. Aktywny na blogu i Instagramie
Roger Consul, aktor-narrator, gawędziarz. Dramaturg, reżyser, tłumacz, edytor, dydaktyk-wykładowca (interpretacja, pantomima, clownada) 

Panie, oczywiście, przybyły liczniej;

Laia Oliveras, aktorka, piosenkarka, nauczycielka
Aina Huguet, aktorka
Laia Ricart, aktorka i instruktorka gry aktorskiej
Elisabeth Cauchetiez, aktorka, clown, 
Norma Cano, aktorka, reżyserka, dziennikarka
Virginia Guerrero, aktorka, tancerka
Rakel Ezpeleta, aktorka, choreografka 
Anna Caixach, aktorka. Reżyser-koordynator Roku Grotowskiego, Barcelona 2009. 
         W stażu V&B uczestniczyła także w 2007 oraz w 2008 we Wrocławiu
Diana Kerbelis, aktorka, teatr dla dzieci i młodzieży
Beatriz Marahver, aktorka, tancerka, shiatsu, trener 

Wracaliśmy metrem nr 1, po 7 przystankach należało przesiąść się na 'trójkę', na Passeig de Gracia. Zawsze jest tam wielkie zamieszanie bo to duża stacja przesiadkowa. No i stało się, ja wysiadłam a Maestro został za zatrzaśniętymi, przed nosem, drzwiami. Podumałam co mogłabym z tym fantem począć lecz w końcu ruszyłam 'do domu', liczyłam na to, że ponieważ pozostał do pokonania jedynie jeden przystanek Zygmunt sam trafi, z łatwością, taksówką choćby.
A mieszkaliśmy wówczas w miejscu jakie można sobie tylko wymarzyć - na Bari Gotic, tuż przy Basilica de Santa Maria del Mar (to jedyny zachowany przykład czystego gotyku katalońskiego). Jedyną niedogodnością tak znamienitego adresu było trafienie na właściwą, odchodzącą od Via Laietana, jak większość z nich, krętą i zatłoczoną nieprzytomnie przez turystów uliczkę.

W apartamencie przygotowałam już kolację - godną wojownika powracającego z wielkiej, samotnej wyprawy i... zaczęłam denerwować się; minęło aż 3 kwadranse a Mistrza ani śladu. Wyszłam więc na ulicę i przeczesywałam tłum wzrokiem wypatrując wyczekiwanego. Zupełnie nic, nikogo znajomego.
Drogę od Laietany przebiegłam chyba trzykrotnie, wypytując mijanych przechodniów czy aby nie widzieli poszukiwanego. Bez rezultatu. Spanikowałam, minęło przecież kolejne 3 kwadranse. Postanowiłam 'zaczepić'... policjantów w radiowozie; lecz przedstawiciel władzy poinformowany, że tak-owszem poszukiwany jest i przy zdrowych zmysłach i ma pieniądze, ma też zapisany adres i własne klucze - szybko stracił zainteresowanie.
Biegnąc, po raz kolejny, w stronę Marii Morskiej zobaczyłam - otoczonego zgromadzonym tłumkiem, a wszyscy starannie oglądali wyjętą z kieszeni karteczkę z zapisanym adresem i ... deliberowali srodze. A stali przecież na rogu właściwej uliczki, ledwie 3 metry od naszej bramy.

Tak więc to pewne - praktyczny aspekt życia nie dla Mistrza, i dziwne, bo także dla turystów zwiedzających Barcelonę... też, raczej nie (?).

2 komentarze:

  1. Mezczyzni sa z reguly malo praktyczni, moze stworzeni do wyzszych celow? A moze maja takie dobre dusze kolo siebie, ktore za nich i o nich mysla i dbaja?

    OdpowiedzUsuń
  2. holly, jedno i drugie zapewne. Zygmunt 'gubił mi się' wiele razy, pewnie to jeszcze kiedyś opiszę.
    Poza tym bywa i tak, że gdy czujemy się zaopiekowani wyłącza nam się zmysł 'odpowiedzialności za kierunek drogi'. Tak więc to pewnie wina tych dobrych dusz; mea culpa :)

    OdpowiedzUsuń