niedziela, 19 czerwca 2011

Mój blog

Mam ostatnio kłopoty z wyszukiwarką więc gdy kółko miele staram się zająć czym innym. Pulpit nawigacyjny bloga otworzył się, bez większych problemów, postanowiłam więc sprawdzić statystykę. Pomimo, że wejść na stronę codziennie jest dość sporo jak na tak niszowe, jak moje, przedsięwzięcie... nie odzwierciedlają tego komentarze. Sprawdzałam zatem z jakich adresów i jakie hasła sprowadzają do mnie czytelników. I co się okazało; niespodzianki, że boki zrywać.

Wyszukiwarka Google, ostatnimi czasy mój wróg nr 1., przekierowuje szukających
- gotowych oczek wodnych prostokątnych - bo wspomniałam o oczku, opisując paryskie spotkanie grupy panelowej  poświęcone spuściźnie Z.
- jak spędzić tydzień w Paryżu - to informacja dla turystów? (31.05.11 - pobyt 20-27.05)

Poszukujący nazwisk osób, których nigdy nie wymieniłam w tekstach też trafiają na blog o Zygmuncie. Jedno z ciekawszych odkryć - molik kompozytor . Faktycznie, skomponował inkantację do swojej roli. Nauczył się także gry na skrzypcach do tej roli, w Akropolis, ale żeby aż tak go fetować? A może tyczy to raczej filmu Dyrygent, będącego zapisem warsztatu w Brzezince?

Moim "ulubionym" przekierowaniem są - gorące włoszki - tak, nikogo oczy nie mylą. Opisałam wspaniałą studentkę Zygmunta - Annamarię Faraone (15.04.11). Annamarii poświęciłam też wpis z dedykacją - z piosenką Agnieszki Chrzanowskiej o Camille Claudel (2.06.11), pracowała wówczas w Berlinie nad spektaklem o tej wspaniałej rzeźbiarce, chciałam więc sprawić jej przyjemność. Udało się... tylko jak ja teraz wyglądam.

Czy powinnam zacząć zastanawiać się nad tytułem wpisu (ten, jak na razie, piszę bez tytułu), nie używać słów kojarzących się niejednoznacznie bo zupełnie nie wiem czego by tu jeszcze nie robić.
Pewnie, na początek, przestanę denerwować się powolną pracą komputera (bo później wezwę fachowca), a kolejno przestanę być narcystyczną (?) blogerką wgłębiającą się w statystyki.

Na szczęście prowadzenie bloga to nie tylko opisane niespodzianki, mam bardzo wiele satysfakcji, choćby wówczas gdy dostaję maile komplementujące moją pracę. Każdy piszący czeka przecież na odzew, szczególnie gdy może być pozytywny.
Ostatnio wielu wzruszeń dostarczyły mi ciepłe uwagi dotyczące mojej współpracy z Performerem 2.  Moje Wspomnienie o Zygmuncie Moliku spotkało się nie tylko z zainteresowaniem ale i z serdeczną oceną, a niektórym czytelnikom dostarczyło także wielu wzruszeń. Bardzo dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz