wtorek, 5 lipca 2011

Poezja i improwizacja

Zakazane pieśni dawnej Persji. Wywodząc się z kultury dworskiej nie są dziś tolerowane przez regułę szariatu (Iran). Muzycy ćwiczą w ukryciu, nigdy nie koncertują w kraju. Kobietom śpiewać zabroniono. Malihe Morano, dysponująca mocnym, naturalnym głosem występując z czterema mężczyznami raczej nie ma lekkiego życia.
http://www.youtube.com/watch?v=xHWnHuZaGQo


Zespół  REZA MAZANDARANI istnieje od 20 lat. Wykonuje transowe, zmysłowe, przepojone duchowością, improwizowane poematy. Grają na egzotycznych dla nas instrumentach tar, setar, shoorangiz, gharibanch, kamancheh. Jak grają! absolutna precyzja, swoboda i radość.

Aby posłuchać tej zdumiewającej muzyki warto wybiec z domu. Z jednej strony ma się wrażenie, że wszystko już się zna (korzenie wypływają z Mezopotamii i Indii) bo echa tej estetyki do dziś żyją; w muzyce greckiej, arabskiej, żydowskiej czy bałkańskiej. Z drugiej jest się świadkiem, jazzowego niemal, jam session. Zachwycił mnie szczególnie 'skrzypek' (kamancheh) wydobywający z instrumentu dźwięki całego kwintetu. A wszystko tak lekko, tak czule.

Pierwszą cześć koncertu stanowiła improwizacja 3 artystów; skrzypka, lutnisty i bębnisty. Po przerwie dołączyli; wibrafon i Solistka. Nazwy instrumentów wymieniłam w naszym rozumieniu, biorąc pod uwagę brzmienie, instrumenty przypominają europejskie w niewielkim stopniu. Są koliste (jak wydrążone tykwy) a kołki służące strojeniu mają kształty bizantyjskich kopuł. Inaczej używa się smyczków, lewa ręka wykonawcy dotyka głównie najwyższych partii gryfu. 
Solistka wykonała jedynie 2-3 pieśni, śpiewał też Reza. Dopiero przy bisie, wymuszonym stojącą owacją okazało się, że polifonicznie brzmiący głos ma każdy z wykonawców.

Mój sentymentalny związek z dawną Persją to wisząca w szafie szata, osobisty prezent Farah Diba'y dla Zygmunta. Nic szczególnego; połyskujący zielonkawo-złoto żakard niegdyś związywany na 'troczki', później zapięcie przerobiłam na guzik gdy troczki się zerwały. Z.M. używał go jako szlafroka, w ciepłe dni. Zygmunt z Teatrem prezentował w Iranie "Księcia Niezłomnego" (1970). Był to schyłek rządów Rezy Pahlavi'ego, w kraju narastało wrzenie. 

Przy okazji polecam artykuł  Masouda Najafi Ardabili;  okazuje się , wizyta Laboratorium  nieźle zamieszała w szykującym już rewolucję Iranie (Performer 1). 
http://www.grotowski.net/performer/performer-1/kontrowersje-wokol-grotowskiego-w-iranie

>>  Brave Festiwal  REZA MAZANDARANI,
Wrocławski Teatr Współczesny (3.07, 17.00),  Teatr Polski (4.07, 17.00)

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wpis! Przeczytałam tekst Masouda Najafi o wizycie Laboratorium w Teheranie, ale jest to nie tyle artykuł co chyba praca magisterska czy tez doktorska, na bardzo wysokim poziomie, oparta o materiały źródłowe...Nie mam zielonego pojęcia jak wygląda teatrologia w Teheranie, ale wiem, ze w odbywa się tam chyba corocznie znakomity międzynarodowy festiwal teatralny. A może inspiracja stała się wizyta teatru Grotowskiego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością spojrzenie na teatr J.Grotowskiego zmieniło na świecie wiele, bo czyż wszystko nie jest teatrem. A z innej teatralnej beczki: wrocławianin Różewicz obchodzi niebawem 90-lecie urodzin. Odbywa się wiele przedsięwzięć 'ku czci'. W ostatnich deszczowych dniach na Rynku czytało poetę wielu aktorów, w tym J.Peszek i A. Polony.
    http://www.irantravelingcenter.com/events_tehran_movie_theaters_cinema.htm w Teheranie sporo się dzieje wbrew pozorom. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń