niedziela, 28 sierpnia 2011

Nie zmieniam zdania co roku

tylko dlatego, że rok minął.

Ta historia podobała się bardzo Asi M. (też) Jubilatce...
no i  ma nieoczekiwany ciąg dalszy.

Długo upierałam się przy 28 wiosnach. Lecz któregoś dnia Mąż (który zawsze ma rację) powiedział: dałabyś spokój. Zaczęłam więc twierdzić z przekonaniem  - 30!
Sprowadziło to na mnie trochę kłopotów ale stało się też przyczynkiem dykteryjki. Przyszłam, mianowicie, do lekarza. Zapytał mnie zwyczajowo: ile ma pani lat. 
Odruchowo powiedziałam 30! 
Gapił się na mnie bez sensu podałam więc datę urodzenia. Ponieważ rok nie sprzyjał przeliczeniu trwało to chwilę, na tyle długą bym mogła stwierdzić butnie: a widzi Pan,
to nie jest takie proste. 

Wykorzystał to, bezczelnie, Zygmunt - w czasie wykładu na Uniwersytecie Sapienza w Rzymie. Nie podając szczegółów, musząc bronić się przed Stefanią G., która protestowała głośno, że "przeinacza fakty" - a  to przecież może przejść do HISTORII - opowiedział tę historyjkę dodając owo sakramentalne: widzicie, to nie jest takie proste.

Rzecz cała miała miejsce w 2005 r.  Gościliśmy wówczas w Teatro Ateneo gdzie odbył się Voice and Body oraz wspomniany wykład. Także konferencja, temat: Książę Niezłomny. 
"Książę" uzyskiwał nowe życie bo starą rejestrację filmową odświeżono na tyle, na ile było to możliwe. Konsultowaliśmy z Zygmuntem - w znakomicie wyposażonym studio - efekt oczyszczania jego nowej dźwiękowej wersji. Nie było to proste zadanie. Film powstał później (jako pirackie nagranie), dźwięk do niego dogrywano z wcześniejszej (ok. 1,5  roku) rejestracji. 
Swoją drogą to niesamowite jak precyzyjnie skonstruowane były kolejne projekty Laboratorium. Raz przygotowany i uformowany spektakl mógł być odtwarzany latami  z niezmienną precyzją.
Dodatkowym kłopotem w ocenie jakości i percepcji dźwięku był szczególny (zamierzony oczywiście) sposób podawania przez aktorów tekstu. Mniej chodziło tam o artykulację, ważniejsze było uzyskanie specyficznego rytmu i melodii wypowiadanych kwestii. 
Zygmunt jakość nagrania ocenił pozytywnie,  ja natomiast miałam z tym duży kłopot.  
Nie widziałam spektaklu na żywo, znałam tylko owo nagranie w starszej, bardzo zabrudzonej formie. Starałam się wyławiać przejrzystość tekstu; okazało się to błędnym myśleniem.

Cała moja ówczesna praca, nie tylko wówczas, okazała się problematyczna. Otrzymałam mianowicie, w tych dniach, wezwanie z urzędy skarbowego. Jak napisano w 'znormalizowanym druku', jakkolwiek okazane zlekceważenie grozi konsekwencjami, przerażającymi. Dlaczego, podobno nie rozliczyłam należnego podatku od kwoty honorarium pobranego w owym czasie w Rzymie.

Przysięgam, poprawię się, może nawet wyznam, który to już Jubileusz.

sobota, 20 sierpnia 2011

Intrygujący nieznajomi z USA



Od jakiegoś czasu statystyki wyświetleń mocno zazieleniają mi Stany Zjednoczone.
Zachodzę w głowę o kogo może chodzić. O ile inne rejony świata, których czytelnicy łaskawie odwiedzają moją stronę mogę jakoś ułożyć sobie w głowie o tyle z USA nie potrafię odszyfrować nikogo.

Dziś -  9 odwiedzin. A więc raczej nie jest to jedna osoba, która interesuje się tym co Ewa pisze o Zygmuncie. Mam dalszą rodzinę w trzech Stanach lecz (jak sądzę) oni nie ukrywaliby się równie bezszmerowo. A może to były wrocławianin, który cieszy się, że strzępy niegdysiejszych klimatów może tropić w sieci. Może polonus zaglądający na strony, na których może obcować z językiem ojczystym. A może ktoś pokochał mój blog bezinteresownie, tak jak ja pokochałam kilka. Może wreszcie ktoś z byłych stażystów obserwuje i chłonie to, co zdarzyło się dawno, dawno temu...
A można przecież, nawet całkiem incognito, rozwiać moje wątpliwości, zaspokoić ciekawość, uciszyć długie zaintrygowanie. Naprawdę nie warto!? 
Tajemnicza nieznajoma/my/mi  nie jestem detektywem Monkiem (którego za rozliczne dziwactwa i szczególną wrażliwość na świat lubię) bez waszej pomocy nie mam szans na rozwikłanie zagadek.

wtorek, 16 sierpnia 2011

BRUKSELA, 2 - 15.11.2002

Zanim mogliśmy skorzystać z gościnności Ambasady RP w Brukseli, przy Av. des Gaulois 29, musieliśmy wszyscy przeżyć małe zamieszanie. 


Zygmunta zaprosił CIFAS (Centre International de Formation en Arts du Spectacle). 
W kontrakcie napisano o biletach lotniczych: Warsaw-Brussels. Lecz ponieważ oczywistym wydawało się, że wrocławianie podróżują z- i do Wrocławia nikt w porę nie zareagował. Dostarczone bilety - trzeba było zwracać i aktualizować.


W Ambasadzie przyjęto nas wspaniale.
Do dyspozycji oddano bardzo obszerne, wciąż
z PRL-owską elegancją urządzone, wnętrza.

Uliczka, przy której mieści się Ambasada
jest piękna i cicha.
Na dodatek wszędzie stamtąd blisko.


Serdecznie zajęła się nami Pani Joanna Karasek, wówczas attache kulturalna Ambasady (później dyrektor Instytutów Polskich w Madrycie i w Paryżu). Poświęciła nam naprawdę sporo prywatnego czasu goszcząc z serdecznością iście polską; organizowała zwiedzanie okolicznych atrakcji i bajkowo zadbanych pobliskich miejscowości. Woziła nas i oprowadzała wszędzie osobiście.
Pierwszy wieczór w Brukseli fundowaliśmy sobie całkowicie zindywidualizowanym sumptem szalejąc, przy okazji, z nieczęstą u nas rozrzutnością. Udaliśmy się, oczywiście w rejon Wielkiego Placu, będącego pięciokątnym Rynkiem Brukseli Dolnej.
Na każdej z jego bocznych uliczek wytwornych restauracji można znaleźć mnogość, nie trudno tam stracić...mająteczek. My wybraliśmy szykowne miejsce serwujące głównie owoce morza. Spałaszowaliśmy więc ze smakiem: homara, ostrygi, krewetki i inne takie-tam delikatesy, popijając każdy z nich stosownym winem. Łakomie też zamówiliśmy desery, kawę i brandy. Pięknie było.

Dwa kolejne staże (4-15.11.2002) odbywały się przy rue de l'Escaut 60 (Molenbeek-Saint-Jean). Miejsce było niezwykłe, choćby dlatego, że sala do pracy z głosem nie dość, że szczelnie zasłana była dywanami to jeszcze zdawała się nie akustyczna (raczej nie-za-wysoka jak widać). Lecz mimo tych teoretycznych przeszkód w uzyskaniu pożądanej akustyki zajęcia przebiegały nadzwyczaj owocnie i ku zadowoleniu wszystkich.

Warsztaty miała zakończyć konferencja z udziałem prasy. Zygmunt był tym trochę podenerwowany. Unikając zazwyczaj, skutecznie, publicznych wystąpień obawiał się, że prawdopodobnie wszystkich zanudzi. A obawiając się i oto, że nie będzie dostatecznie sprawny w publicznym wystąpieniu w języku  francuskim, poprosił o tłumacza. Mylił się.
Po krótkim wprowadzeniu organizatorów rzucono się na niego z gradem pytań. Dłuższą chwilę tłumacz przekładał dzielnie z angielskiego na francuski, lecz gdy minęło chwil kilka Zygmunt zupełnie zapomniał, że obawiał się swojego francuskiego. Swobodnie i z nieczęstą u niego swadą odpowiadał i opowiadał - pomijając rozbawionego tłumacza. Spotkanie trwało naprawdę długo bo słuchaczy interesowało doprawdy 'wszystko'.
Zaabsorbowany wielce nieczęstą dla siebie rolą Zygmunt (siedząc, być może, na zbyt wysokim krześle) bezwiednie, cały czas kiwał sobie pod krzesłem nogami. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że wygląda... na niezmiernie zadowolonego i uszczęśliwionego chłopca.
Obszerne sprawozdanie ze spotkania opublikowała prasa; naprawdę było co i o czym czytać. Niestety, nie mam go pod ręką by móc zaprezentować.    

wtorek, 9 sierpnia 2011

Prezentacje w ramach prezydencji Polski w UE - Paryż,listopad, 2011

Prawdopodobnie wiadomość ta ułomna i raczej skromna jest, wyłącznie z powodu braku biegłości w korzystaniu z zasobów sieci. Patrzyłam, szukałam... nie osiągnęłam za wiele. Szkoda.

Możliwe też, że informacje dot. wykładów i spektakli wrocławian nagłośniono niedostatecznie - choć przecie zasługują na rozgłos! Prezentacje Instytutu Grotowskiego w Paryżu, te naukowe i te teatralne, powinny być znajdywane przez odbiorców nawet wtedy gdy szukający nie jest informatycznym mistrzem.

...Zatem, kolejna futurystyczna podróż, nim czas na szczegóły nadejdzie...

        W listopadzie, w Paryżu -  Instytut Grotowskiego zaprezentuje wykłady
         19.11 - na Sorbonie,  21.11 w UNESCO

Trwa półroczna Prezydencja Polski w UE. W jej ramach, oficjalnie nominowany do prezentacji Instytut, zaprezentuje wykłady oraz spektakle Teatru ZAR (wrocławskiej dumy) - 23 -25.11 w Eglise Saint-Merri, to tu:  https://www.youtube.com/watch?v=Haa34oNBgJA 

W podsumowaniu - Top 10 classical music moments of 2009 - amerykańska gazeta określiła Teatr mianem - najlepszy nowy teatr muzyczny  (Best new music theater) - Los Angeles Times uznał wizytę wrocławskiego Teatru w Stanach Zjednoczonych za jedno z najważniejszych wydarzeń artystycznych ubiegłego roku. 
Tak doceniono Ewangelie Dzieciństwa, a raczej III część Tryptyku, który ZAR - w Los Angeles - zaprezentował z  początkiem grudnia http://www.dziennik.com/przeglad-polski/artykul/tryptyk-teatru-zar-z-wroclawia-w-los-angeles 

W Paryżu planujemy także my-zapaleńcy, my admiratorzy dokonań Zygmunta Molika. Planujemy - spotkanie rocznicowe. Nie znamy jeszcze ani szczegółów ani listy gości, lecz, jesteśmy gotowi przyjąć nawet 50 osób i nawet wyłączenie prywatnym sumptem!
Zatem jedyne co dziś jeszcze mogę zrobić to poprosić, o trzymanie kciuków. Proszę. 

Anhelli. Wołanie. 3. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Europejski Kongres Kultury we Wrocławiu

No i będzie się znowu działo, już niedługo, 8 - 11 września br. Najważniejsze informacje i dla obcokrajowców i dla wszystkich tych co tu są, na miejscu a... zechcą się zainteresować  http://pik.wroclaw.pl/Europejski-Kongres-Kultury-2011-c416.html 

                                         Za kilka lat Wrocław - będzie ! ESK'16