czwartek, 15 marca 2012

Kino Teatralne poleca: SASHA WALTZ

              Jedna z najważniejszych choreografek w Europie.
              Jej tancerze pływają w akwarium, recytują, śpiewają.

Rozchwytywana w Europie swoim miejscem na ziemi uczyniła Berlin. Sasha Waltz & Guests stałą siedzibę mają przy RadialSystem V., Holzmarktstrasse 33, w pobliżu Dworca Wschodniego.

"W spektaklu S ukazuje ciało jako obiekt erotyczny i pełen namiętności. W noBody stawia pytania o metafizyczną egzystencję człowieka, o jego istnienie pozbawione ciała, stosunek do śmierci i pragnienie nieśmiertelności. Zrealizowana na deskach berlińskiego teatru Schaubuhne  trylogia Koper, S, noBody ugruntowała pozycję Sashy Waltz  jako jednej z najważniejszych artystek współczesnego teatru tańca"

          KINO TEATRALNE  Instytutu Grotowskiego,  Rynek-Ratusz 27
                              w dniach 8, 15, 22 i 29 marca 2012.

Twórcami, rejestrującymi prezentowane spektakle na taśmie filmowej: są Brigitte Kramer i Jorg Jeshel. Będą gościć w Instytucie 12 kwietnia. Z tej okazji zaprezentowane zostaną kolejne filmy.

- Korper (Ciała) nie zdołałam zobaczyć, na - S idę dzisiaj, - noBody mam nadzieję podziwiać za tydzień. 

13 komentarzy:

  1. No i teraz nie wiem, czy mam na nich pojechać do Berlina czy też do Wrocławia! A już tak poważniej, to jest to coś niebywałego, przynajmniej na podstawie trailera: przepiękne ruchowo, kostiumowo i scenograficznie. Fascynujące jest to, co Sasha Waltz wyczynia z ciałem, nie sądzisz? Może przyjadą również do Paryża?

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawdziłam, będą w Paryżu w operze Bastille w maju z Romeo i Juliette! Ogromnie się cieszę...

    OdpowiedzUsuń
  3. holly, wolałabym oczywiście, byś przyjechała do Wrocławia 12 kwietnia - na spotkanie z filmowcami. Ale to jasne, że taśma filmowa nie odda emocji towarzyszących spektaklowi na żywo. Wobec tego obiecaj, że w maju nie tylko będziesz świadkiem przedstawienia, ale i opiszesz wrażenia na blogu :)

    Film rejestrujący "S", powstał w trakcie spektaklu z publicznością. Moim jedynym do niego zastrzeżeniem jest to, że wolałabym widzieć więcej planów ogólnych. Realizatorzy zbyt skupili się na szczegółach, a gdy już widzieliśmy "panoramę" okazywało się że na szerokich planach dzieją się fascynujące rzeczy.

    Tancerki i tancerze piękni i zbudowani jak posągi. Warsztatowo sprawni niewiarygodnie. Choreografia przerasta wszystko, co dotychczas sądziliśmy o ekshibicjach tanecznych. Świetne są też ascetyczna scenografia i oprawa muzyczna; wymowna i nadająca akcjom niebywałego rytmu. Kostiumy bywają - większość ewolucji tanecznych odbywa się nago. Fakt, że tu właśnie nagość odbieramy jako naturalną i całkowicie uprawnioną, mówi pewnie wiele o choreografce.

    Fascynujący zespół, tym bardziej że każda realizacja jest diametralnie inna, jak wynika z sieciowych trailerów.

    Jeśli nie macie okazji widzieć spektaklu na żywo, starajcie się choć "trafić na film". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. S było hipnotyzujące, po noBody za tydzień spodziewam się jeszcze więcej... chyba lewitacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bee, też to widziałaś? ::))
    Lewitacja, to pewnie jedyne czego nie przeżyłam. Już się cieszę na możliwość. W każdym razie, będę w przyszły czwartek.
    Zespół Sasha'y Waltz wspaniały, choreografia niezwykle oryginalna - idzie nowe. To jest to co lubię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Owszem - miałam doskonałe miejsce :) Oryginalność, odkrywanie nowych regionów dla choreografii, jak również intelektualna koncepcja tego spektaklu były uderzające. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale jak ja Wam zazdroszczę! W Paryżu jeden(!) bilet na przedstawienie kosztuje od 100 do 160 euro. Chyba poproszę o subwencje...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bee, trafiasz w tarczę, ta intelektualna koncepcja właśnie, budzi nadzieję na zmianę spojrzenia w różnych dziedzinach sztuki. A przydałoby się już w końcu; na razie na zmianę stojąca woda - lub skandal.
    Mam nadzieję, że wiosna idzie w wielu dziedzinach...

    OdpowiedzUsuń
  9. holly, Paryż! - to i ceny z najwyższej półki. Liczę, że znajdziesz sponsora (nic nie sugeruję!)byśmy mogli delektować się w maju twoją impresją po-spektaklową, jak zwykle wyborną.
    A zazdrościć jest czego, u nas wstęp w o l n y.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zerknęłam na film, niesamowite, fascynujące, szkoda, że elitarne w sensie dostępności. Wydaje mi się, że obecne młode pokolenie, być może nieświadomie, ale potrafi ciekawie połączyć muzyczne rytmy z pracą ciała, tyle, że to jest puszczone na żywioł, brakuje rozpropagowania technik np. szkoły Grotowskiego, brakuje kadry, która zagospodarowałaby tkwiące w młodzieży talenty.

    sarna

    OdpowiedzUsuń
  11. sarno, w sieci można znaleźć sporo krótkich filmów ze spektakli S.W., polecam. Dostępność to faktycznie problem, bo i bilety do tanich nie należą, i nie w każdym mieście tej rangi zespół występuje. Jednak, dla chcącego...

    Temat nie jest taki prosty. Jedno jest pewne, każdy artystyczny zawód to przede wszystkim rzemiosło. Wykonujący go jest więc rzemieślnikiem (w najlepszym znaczeniu słowa) przede wszystkim. Artystą bywa. Ukończenie szkół, zagranie kilku ról nie powoduje automatycznie, że mamy oto przed sobą artystę. Dlatego to co robi Sasha jest szczególne, bo twórcze.

    Młode pokolenie jest zróżnicowane, jak zawsze; jest wiele talentów - w tym tanecznych. Mam na to dowody nawet w rodzinie. Moja 15 letnia wnuczka zdobyła 9 m-cy temu 2 złote i 3 srebrne metale na Światowej Olimpiadzie Tanecznej na Węgrzech (przeszło 500 uczestników!).

    Jeśli młodzi próbują robić cokolwiek "na żywioł", to niech i tak będzie. Ważne, że w ogóle mają chęć 'coś' robić. Zresztą wydaje mi się, że odkąd TV produkuje masę programów-konkursów tanecznych, wokalnych itd. itp. chętnych do próbowania sił, uczenia się, nie brakuje. Wystarczy zobaczyć wielotysięczne tłumy szturmujące drzwi studiów TV; i bardzo często umiejętności i talenty tam prezentowane - są wysokiej próby.

    Pedagodzy również bywają i wybitni i 'tacy sobie'. I nie wiem czy brakuje kadry. Jeśli, to tej wybitnej właśnie.
    Spędziłam dziś wieczór w gronie filharmoników i pracowników Akademii Muzycznej. Obawiają się wręcz, że fachowców 'produkuje się' za dużo. Absolwentom trudno znaleźć pracę, szczególnie za godziwe pieniądze.

    Co się tyczy technik Grotowskiego - robimy co możemy. W Instytucie we W-wiu, w Workcenter w Pontaderze, Odin Theatret i in. Kto chce je poznać, z pewnością znajdzie fachowców. Wielu z tego korzysta. Tak więc może większość utalentowanych osób zdoła talent rozwinąć.
    Na pewno te - najbardziej zdeterminowane. Bo sam talent to za mało, trzeba samozaparcia i wiele pracy.

    OdpowiedzUsuń
  12. - oj tam, oj tam! mnie nie dziwią te medale, ma dobre geny,nie miała szans nie wygrać :), a poważnie gratuluję wnuczki, która napawa Cię taką dumą i radością,
    - ciekawe uwagi, podumam nad nimi,
    - nadmiar fachowców (artystów), brzmi jakoś niedorzecznie, to oczywiście zarzut nie do Ciebie Ewo, ale jak widać nawet artysta nie jest w stanie oprzeć się ekonomii i wiadomo jeść musi. Z jednej strony powinny być chronione pewne profesje, bo ich doniosłość dla jestestwa narodu, społeczeństwa jest istotniejsza od przysłowiowego schabowego, z drugiej prawo rynku ponoć przesiewa i oddziela plewy od ziarna, więc może na rynku zostaną najlepsi, o ile najlepszych nie pomyli się z najsprytniejszymi,
    - ten film, a właściwie taniec w nim pokazany, ta synchronizacja ruchu ciała i dźwięku, ich wymowność jakoś mnie poraziły. Potrafimy patrzeć stereotypami, przyzwyczajono nas (zdecydowaną większość) do innego kanonu. Dobrze, że Ktoś próbuje nam pokazać coś innego i to przybliżyć. Z początku nie doceniałam siły Twojego bloga, nie sądziłam, że właśnie Ty możesz mi coś ofiarować poprzez to, o czym piszesz. Niezbadane są wyroki boskie, ciągle się siebie uczę.

    sarna

    OdpowiedzUsuń
  13. sarno, jakby niedorzecznie nie brzmiało w tym kontekście słowo nadmiar, w wielu dziedzinach obserwuje się właśnie nadmiar fachowców. Z kolei w innych brak ich drastycznie. Pewnie chodzi o złe rozpoznanie rynków i brak umiejętności szybkiego dostosowywania szkolnictwa do potrzeb. Ale tu, nie rozwiążemy tego problemu.

    Pewnie, że łatwo pomylić najlepszego z najsprytniejszym, tylko czy spryt życiowy nie jest również jednym z niezbędnych talentów? Łapanie okazji w lot, pomaganie okolicznościom (jeśli nie jest zbyt nachalnym łajdactwem) nie powinno być kwitowane niechęcią.

    Artystów nam trzeba, a jakże. Nie koniecznie jednak wyłącznie 'solistów'. A tak szkoli się najczęściej na studiach. Za mało natomiast miejsc, gdzie po prostu uczono by miłości, rozumienia i potrzeby sztuki na codzień. Szkoły najczęściej nie mają chórów, teatrzyków, kabaretów, amatorskich orkiestr, kółek plastycznych, tanecznych itd.

    Właśnie na 'tym filmie' widać, że warto, że to możliwe, że trzeba nam wciąż szukać nowych kanonów. I bardzo się cieszę, że te prawdy prezentowane są w naszym maleńkim Kinie Teatralnym we Wrocławiu. U nas jest to stały cykl.
    Taką i inną, byle ciekawą, byle odkrywczą działalność może prezentować nawet najmniejsze kino w najmniejszej miejscowości. To dobra wiadomość dla tych, którzy mają potrzebę obcowania z czymś niecodziennym i znajdą siłę by zrealizować potrzebę.

    Miło mi, że doceniasz opowieści Ewy o Zygmuncie i miejscu w którym działał Teatr Laboratorium.
    Jeśli interesuje cię to co się u nas dzieje, zawsze w wolnej chwili możesz pozaglądać na strony: http://www.grotcenter.art.pl/ i http://www.grotowski.net/

    OdpowiedzUsuń