środa, 17 października 2012

1994 - "Głos i ciało" we Wrocławiu, 2.

Zhulany życiem artysty Zygmunt, w 1994, jesienią, wyglądał mniej więcej tak:

A właśnie, bo czyż są inni niż - zhulani - artyści ? Na to przekonanie nie ma rady, żaden dyplom czy zwykły rozsądek przed nim nie uchroni. O artystach, szczególnie tych od Grotowskiego, swoje się wiedziało. 
Była jesień 1999, nieszczęsny Zygmunt w postaci pacjenta w farmakologicznej śpiączce, został przetransportowany lotniczą sanitarką z Hegau-Bodensee-Klinikum w Singen do WSS, wrocławskiego szpitala o dumnym mianie 40-lecia. Mnie także przyglądano się wnikliwie. Po dwu-trzech dniach jedna z lekarek nie wytrzymała. Krążąc i klucząc, ciągnąc mnie do pustego pokoju, przyglądała się podejrzliwie stercie dokumentów przygotowanych starannie przez lekarzy z Hegau i znienacka zapytała: czy pani badała się na aids?  

W 1994, w maju, jeszcze nikt z prezentowanych poniżej nie martwił się chorobami, niewiedzą służby zdrowia czy skłonnościami do sensacji (nawet) wśród specjalistów WSS. 

Poza  Grzegorzem Ziółkowskim,  Agnieszką Kaczmarek,  Jackiem Dobrzanieckim,  Jose Enrique I. Vigil'em,  Kingą Tomaczak,  Radomirem Potokiem i  Sławomirem Rząsą na stażu, opisanym  (8.10.2012) jako 1., było jeszcze 11 osób. Oto one: 
Bogumiła Gostańska (Głuszkowska), 22 lata (I LO Bydgoszcz, z rozszerzonym angielskim), studentka. Współpracowała z teatrami Studio Czyczkowy, TM Węgajty. Dokształcała się na wielu stażach: J. Ostaszewskiego, P. Monli, R. Jakobsona, W. Lagosa, A. Bubień. Uczyła w Gimnazjum Towarzystwa Salezjańskiego. Obecnie w Troon pod Glasgow.

Zuzanna Bułat (Silva), dr nauk humanistycznych, językoznawca, Instytut Filologii Romańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Publikuje, tłumaczy, zajmuje się Fado i ceramiką. Pisałam już o niej, pracowała na wcześniejszym stażu - 05.93 (3.09.12)

Michał Jezierski, 23 lata, student, Wrocław, Teatr W miejscu. Był na stażu Zygmunta również w 1990. Interesowały go źródła muzyki ludowej, śpiewał w operowym chórze (bas). Obecnie współpracuje jako aktor i asystent reżysera z wielce ciekawą wrocławską grupą teatralną Te-O-Ka, która m.in. w 1996 podjęła wyprawy teatralno-kulturowe we współpracy z Ośrodkiem Grotowskiego  http://teoka.jcom.pl/index.html 

      >> O Teatrze kilka słów więcej, nie tylko z powodu patriotyzmu lokalnego.
Realizują niepopularną ideę "Małych miasteczek", tych do których teatr nie dociera. Występują nie tylko na scenach teatralnych, spotkać ich można na placach, ulicach i w parkach. Prezentują się, z powodzeniem, na festiwalach krajowych, i nie tylko. Dla dzieci i młodzieży prowadzą Pracownie Teatralne; przy C.Sz."Impart" oraz w Dolnobrzeskim Ośrodku Kultury. Przez 5 lat przy "Pracowni" we Wrocławiu działał Studencki Teatr Komedii "PRÓB"

Tomasz "Filip" Filipiuk, 25 latek urodzony we Wrocławiu, dorastał w Kędzierzynie-Koźlu. Określił się mianem 'eksperymentatora'. Współpracował z Teatrem Klinika Lalek. W 'tym' stażu brał już udział ('91), szkolił się też w Odin Teatret, u Torgeila Wethala, w Albatrosie i u Oleny.  Studiował w PWST i filozofię - na Uniwersytecie Wrocławskim. Muzyk, designer. 
Gra na klarnecie i saksofonie, współpracował z legendarną grupą KORMORANY. Teraz w Londynie gdzie prowadzi 2 projekty  - Soma Ansamble i Cut Out From Now -  Bierze udział w ARTERIAPROJECTS. 
          Filip Filipiuk (tenor sax, voc) w lipcu 12., klub Jazgot w Szklarskiej Porębie

Katarzyna Szczerbowska, 22 latka z Warszawy. Kierowała nią ciekawość; do udziału w stażu powód tak samo dobry jak inne. Dziennikarka, redaktor w tygodnikach Gala, Na żywo, Życie Warszawy, e-teatr. Pisze o wydarzeniach kulturalnych, o znanych i uznanych, przeprowadza wywiady. Gdy odkryła tę informację o sobie, w komentarzach, dopisała spory akapit. Polecam.

Stanisław (Staszek) Dutka, 25 lat, student polonistyki z Warszawy. Teatr Studencki Timbre. Pisze o książkach z kanonu szkolnych lektur - "Lektury Belfra Staszka". Jest tego zbiór już niemały. Uczy polskiego od 20 lat.
 

Jarosław Paczkowski, instruktor teatralny z Wrocławia. Jak z góry zaznaczał - pisał raport. Autorska grupa teatralna Te-O-Ka (o tym samy Teatrze powyżej, prezentacja M. Jezierskiego). Odbył wiele stażowych szkoleń (Z. Molik, R. Mirecka, J. Gardel, R. Nieoczym czy J. Zuzański).  Aktor, mim, szczudlarz, reżyser.  Pisałam już o nim:  3.09.12

Tomasz Sobczak, 21-letni student z Kalisza, reżyserował i występował w amatorskich spektaklach. Planował studia na PWST. Plany zrealizował, jego dorobek uwzględnia Wikipedia. Pracuje bardzo wiele zatem spektakularnych sukcesów doczekał się szybko. 
    Spektakl D. Harrovera  Blackbird; tu z Dagmarą Bąk (obsada jest dwu-osobowa) 
    ST Dom na Młynowej "Teatr TrzyRzecze", Białystok, porusza aktualne tematy.
"Ona miała lat 12, on 30. On ją uwiódł? Ona go sprowokowała? Dziś, już 27-letnia odnajduje mężczyznę by zadać mu dręczące pytania; dlaczego ją zostawił krwawiącą, samotną, zakochaną'... w jakimś pensjonacie"

          

Magdalena Milecka, studentka z Wrocławia związana z teatralnym ruchem amatorskim Szkolili ją wcześniej; R. Mirecka, J. Zuzański, J. Paczkowski. 
Pedagog dziecka młodszego, animator kultury specjalizacji tanecznej, instruktor teatru, aktorka teatru amatorskiego.  Grała także w wielu inscenizacjach Te-O-Ka.

> Mam kolejną sposobność by przedstawić jedną z niebanalnych wrocławskich inicjatyw teatralnych współtworzonych przez adeptów Molika. Także przez M. Milecką. Tym razem - Teatr dla Trzech Generacji  https://centrumtworczosci.pl/projekty/aktualne/teatr-trzech-generacji/

Bogdan Oś, 37 letni terapeuta, współpracujący z grupą J. Zuzańskiego we Wrocławiu.
Szkolił się również u Kim Mancuso i Kermita Dunkelberga, szkoli się nieustannie nadal. Człowiek naprawdę nieczęsto spotykany. Powiem tylko; jest animatorem socjokreacji, psychoterapeutą, muzykiem, prezesem zarządu stowarzyszenia Akademia Wspierania Rozwoju Człowieka. Ludzkość. Społeczeństwo. Człowiek. Axis Mundi MySpace.


          A przy okazji - zapraszam na Kongres Ruchu Wolnych Ludzi 
                              w Sobótce k/Wrocławia  21-22.12.2012.

O ich projektach z dziedziny duchowości można zapoznać się na stronie NTV  http://niezaleznatelewizja.pl/tag/bogdan-os/ 
Przedstawiając Bogdana Osia nie mogę oprzeć się pokusie by nie podać hasła pod jakim odbywają się te spotkania: 
Relacje międzyludzkie w zbiorowości - zaufanie, odpowiedzialność, dyscyplina, korzyści, pasożytnictwo, jakość, wdzięczność. 
Także te współzależności (jeśli nie doświadczyli ich wcześniej) odkrywają szkolący się w trakcie Głos i Ciało/ Voice & Body (metodę autorsko opracowywał Zygmunt Molik, przez ćwierćwiecze pracując w grupie niezwykłych współtwórców, w Teatrze Laboratorium). 

Przyszła kolej na przedstawienie ostatniego już uczestnika stażu w maju 94.
Arkadiusz Chruściel, 19-letni uczeń z Bydgoszczy. Już niebawem po stażu współtworzył 3. spektakl grupy teatralnej Studio Czyczkowy (grupa pracuje latem we wsi Czyczkowy na Kaszunach). Skrzypce Rotszylda, oparte na twórczości A. Czechowa (premiera listopad 95.) nagrodzono na Łódzkich Spotkania Teatralnych. Trochę później fotografował, z niezwykłym talentem, spektakl Teatru Pieśń Kozła "Lacrimoza". Jeszcze później A. Chruściela można znaleźć w Szwecji przy pracy nad The Awake Project, gdzie jako operator i fotograf dokumentował projekt norwega Christophera Sivertsena (aktora Pieśni Kozła w latach 2000-07). Przeniósł się do Anglii. Podaję kolejny dziś link... dla wielbicieli Peer Gynt'a. 

Awake Youth w NOVU 08 w Vasteras, Szwecja

http://www.youtube.com/watch?v=9XsuEp1T43Q  - dłuuugie lecz b. ciekawe :)

Nasiedziałam się dziś przy laptopie, a za oknem... takie błękitne było niebo...

9 komentarzy:

  1. Ewo, Molik mimo wielkiej znajomości fizys był ofiarą tytoniowego nałogu :( ?

    sarna

    OdpowiedzUsuń
  2. sarno, ofiarą? W życiu, admiratorem! A zaczął od fajki!
    To, że paląc, do końca (niemal) głos jak dzwon wydobywał z siebie, jest jeszcze jednym argumentem za/skutecznością Metody, którą stworzył i praktykował. Gdy ćwiczy się głos (i ciało) stosując "Alfabet ciała" żadna tam angina, zapalenie krtani czy inne drobiazgi nie są w stanie zaburzyć swobody korzystania z organu mowy (i ekspresji). Don't worry! And believe me :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pół szklanki pustej, czy do połowy pełna - kwestia podejścia.
      To jak Go tłumaczysz świadczy o miłości i Twoim wielkim oddaniu Molikowi.
      Dla mnie palenie jest be :) (paliłam)

      Napisałam wcześniej komentarz, ale go wcięło. Pisałam w nim: A Kto to pisze po zdjęciach? W sumie ładny charakter pisma, znać w nim zasady kaligrafii. Może to śmieszne, ale potrafię po charakterze pisma podać przedział wiekowy jego autora. Kiedyś odręczne pismo było staranne, literki miały bez względu na region Polski ten sam kształt i kąt nachylenia. Obecnie jest w tym zakresie wolna amerykanka i wielkie niechlujstwo, zresztą jak w każdej dziedzinie naszego życia dziś. Pomagam "małej" w odrabianiu prac domowych, bazgrze długopisem, który można ścierać i dostaje za to supery. Zastanawiam się po czyjej stronie jest większe niedbalstwo i wygodnictwo, tj. jej czy jej guru-Pani?
      Wolałabym, by miała gorsze oceny, a staranniej pisała i więcej samodzielnie myślała :)
      sarna




      Usuń
  3. Kochana sarno, nic nie wcięło. Komentarz jest, tyle że jeden post ...wcześniej, ponioooosło cię!
    Tam też jest odpowiedź, nie będę jej przytaczała, pozwolisz. Dziękuję, że zaglądasz, czytasz, 'pilnujesz'...

    Tak to jest z neofitami, najtrudniej przełknąć im swoje niegdysiejsze grzeszki.
    Czy ja tłumaczę M, wątpię. Przytaczam racjonalny punkt widzenia i bezsporne fakty. Wszelkie hurrrra racje traktuję pobłażliwie. Jeszcze do niedawna takie jajko (np.) było bombą cholesterolową, mleko zatruwało dorosłych itd. Mody, fobie, jedynie słuszne racje, wszystko to mija jak sen złoty. Róbta więc co chceta, byle innym nie chodzić po palcach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo u Ciebie to tak nie do końca jak u Hitchcocka. Bo najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem... staż i jego uczestnicy;) Aż w pierwszej chwili zrozumiałam, że przytaczasz ofiary "zhulania życiem" i epidemii XX wieku!

    OdpowiedzUsuń
  5. czaro, zhulanie życiem faktycznie może być trzęsieniem ziemi, ale tylko dla 'niezwyczajnego'. Bo gdy się już człek oswoi to i epidemie nie straszne. W każdym razie mogą mieć zbawienny (!?) skutek na przeludnionej (ogólnie i podobno) ziemi.
    Puki co w kraju nad Wisłą ani epidemii ani przeludnienia.
    Nie wiadomo zatem czego się trzymać.

    Co by tam, ofiary cyklicznych (epidemicznych?), od ok. 40 lat odbywających się staży mają się nadzwyczaj dobrze; a to nie jest wiadomość, która mogłaby ucieszyć Hitchcocka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! poniosło mnie lepiej niż Małysza :)
    Neofici, wiedzą, że pewne niemożliwe rzeczy są możliwe i łatwiejsze do osiągnięcia niż sami sądzili.
    Czytam Cię systematycznie i z taką samą częstotliwością zazdroszczę możliwości bywania i uczestniczenia w tych wszystkich kulturalnych imprezach, ale doba zbyt krótka, by komentować.
    Pewnie, że Cię "pilnuję", bo obawiam się by nie uronić nic z Twojej mądrości - cholernie podoba mi się Twój sposób widzenia i myślenia :)

    sarna

    OdpowiedzUsuń
  7. sarno, jeśli masz więcej takich komplementów w zanadrzu, zapraszam nadal. A nóż zechcesz je upublicznić kolejny raz, gdy doba zwolni?
    Faktycznie zapraszają, zapraszają. A ja, ledwie z części korzystam. Mam podobny problem z postrzeganiem czasu do wykorzystania. Gdy już się nadziubię w papierach, nalatam i gdy nawet trochę 'wolnego' czasu mam w zanadrzu, energia siada...

    Muszę przemyśleć (w wolnej chwili oczywiście) zalety bycia neofitą, a nóż coś przegapiłam ? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. z Fb 13.03.2014
    Katarzyna Szczerbowska Ewa O Zygmuncie Molik, to ja tam jestem we własnej osobie jak najbardziej. Mieszkałam ze Stasiem Dutką w pokoju. Wszystko się zgadza. Enrique Iglesias też tam był rzecz jasna. Nic tam g. prawda lecz prawda kryształowa. Wzruszyłam się bardzo. Od razu poczułam się ważna okropnie. Kładę się do trumny, bo już umrzeć mogę spokojna o pamięć potomnych. Nie wiem czy Ty coś zmieniasz w blogu, ale jeszcze pracowałam w innych gazetach: dziennik Życie, Przekrój, Voyage, Foyer. Tak naprawdę we wszystkich gazetach są wyłącznie moje teksty, tylko ja różne pseudonimy wymyślam

    Katarzyna Szczerbowska W totalną panikę wpadłam na tym warsztacie, kiedy Zygmunt Molik powiedział, że trzeba zaśpiewać piosenkę. Miałam opanowany jedynie repertuar harcerski i znałam kilka szant. Spotkanie z Nim totalnie mnie zmieniło. Poszłam do Akademii Gardzienic i marzyłam o tym, żeby w tych Gardzienicach zostać na zawsze. Ale ja jestem totalną łamagą i fałszuję
    strasznie, a do tego zasypiałam na wykładach. Dziwne, że mnie tam w ogóle przyjęli. Może dla zabawy? O zostaniu niestety nie było mowy.

    I kolejny c.d. Katarzyna Szczerbowska A i jeszcze w Magazyn Usta piszę, wielki tekst o kiełbasie napisałam.

    OdpowiedzUsuń