wtorek, 1 stycznia 2013

Sylwester 2012/2013

Nie bójcie się nieznanego moi mili; ani tego któremu miano Nieznanego nadał Molik w Głos i Ciało, ani tego całkiem zwykłego bo codziennego, nawet jeśli wcześniej niespotkanego. Może być wielce ekscytującym doznaniem.

Sylwester wydarzył mi się nadspodziewany, był, choćby socjologicznie, niebywale zajmującym wydarzeniem. Tak w ogóle, to w głowie się nie mieściło jak rozszaleć się mogą moje Krzyki-Partynice, mój wrocławski kącik otoczony zielenią.
Nie wybrałam się nigdzie, nic mnie nie znęciło. Ani bal na 150 par w para-paryskim anturażu, ani kameralne kilkunastoosobowe domówki. Po co, pomyślałam, czyż wszystkiego o czym można zamarzyć, nawet w Sylwestrową Noc, nie mam na miejscu? fajerwerki szaleją w całej okolicy, wszyscy się cieszą, bratają i kochają, jest kolorowo i radośnie, jest Sylwestrowo.

Mój domek jest nieduży, ledwie 19 mieszkań, a większość jego mieszkańców bawiła się tu, na miejscu. Puk, puk i... już. Jak dobrze mieć sąsiada, i nie tylko po to by zimą pomógł przy węglu i przy koksie. Zrobiło się wokół mnie kolorowo, nawet gdy ze starych mieszkańców pozostał tylko ten i ów. Pobudowali się pewnie ci wsześniejsi, nienasyceni sybaryci (?) więc zniknęli. Ale wciąż i wciąż przybywają nowi i młodzi, nawet z dalekiego świata, także tacy, który zdają się do nas nie podobni bo przybyli z dalekiej Azji.

Oglądałam sobie, całkiem spokojnie; 150-tysięczne medialne wariactwo na wrocławskim Gołębim Rynku, na przemian z fascynującym występem Edyty Górniak - z okazji jej 40 urodzin wyemitowanym w HBO. Różnie się o Edycie na portalach przeróżnych plotkuje, lecz coby o niej nie mówić - ma i głos i sceniczną charyzmę. Bez dwóch zdań!

A do mnie co chwilę - puk, puk...

Gdy chodzi o głos i osobowość, sceniczną, Edycie G. - Głos i Ciało jest całkowicie zbędny

Wcale nie potrzebne nam, kochani, fryzury, koafiury i tiurniury by radośnie móc powitać Nowy Rok. Uff, to prywatne odkrycie to dla mnie... spora ulga.

10 komentarzy:

  1. :):):) Ewo, w takim razie życzę Tobie tego, na co jeszcze czekasz, masz nadzieję, a do tej pory się nie spełniło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jo, byłoby tego trochę. Zastanawiałam się nawet, może lepiej - nie czekać, zapomnieć słowo 'nadzieja'. I gdy coś się (nagle) spełni, to ci dopiero będzie miła niespodzianka :)

      Usuń
  2. Ewo, no szkoda, że nie wybrałaś się na ten bal a la Paris-Paris... Oczami wyobraźni widzę Cię z pieśnią na ustach w energetycznym tańcu wcielającą w życie zasady "Voice and Body" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bee, nie szkoda. Próbowałam nie dalej jak rok temu. Bal w komnatach iście 'osmanowskich', znajomych bliższych i dalszych zastępy, a ja nie czułam się przesadnie komfortowo.
    Widać nie jestem paryską księżniczką.

    Pośpiewać i powyginać śmiało ciało można, jak widzisz, na wiele sposobów, nie martwiąc się zbytnio, że zasady V&B po kolejnych kieliszeczkach szampana - mogą się "lekko wypaczyć" :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo, ja też pod kocykiem, nawet bez szampana w tym roku, z czymś bardziej słodkim i swojskim.
    A takich właśnie "puków-puków" życzę ci w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. czaro, jeśli tym czymś 'słodkim i swojskim' jest próbowane onegdaj przeze mnie wino, wyrobu własnej winnicy, trochę zazdroszczę.
    Mnie kocyk nie był pisany, choć byłam nie od rzeczy. I tak, tak, to właśnie te puk-puki, są w życiu tym czego nam bardzo trzeba.
    Wzajemne, życzliwe uściski.

    OdpowiedzUsuń
  6. Puk puk...:)
    Ja też. Po szklankę cukru lub po suchy chleb dla konia. I z życzeniami (powtórnymi), żeby było jak lubisz: pogodnie, z humorem i życzliwością, z fantazją i otwartością. I smacznie.:)
    Niech Trzynastka udowodni, że to co o niej mówią, to brednie.
    Pa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Puk, puk tamaryszku, życzliwości i zainteresowania nigdy nie za wiele.

    A co do suchego chleba... Mimo, że to temat mało (pozornie) związany z fetami noworocznymi; dziedzina w której przodujemy w Europie, to niewiarygodne marnotrawstwo żywności. Miliardy złotych w postaci zmarnowanej żywności, lądują na śmietnikach co rocznie.
    Do twoich życzeń dodam więc od siebie. Nie marnujmy, nie tylko żywności. Niech Trzynasty zapamiętany będzie jako rok szczególnej rozwagi i uwagi. W którym nie tylko nie umknęły ale wręcz rozwinęły się dobre, ludzkie cechy.
    W którym szlifowano talenty. Choćby dostępną, propagowaną - tu - Metodą. Pa, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewo,
    A ja jak zwykle spóźniona: puk-puk! Wiesz, fajnie się puka do Twoich drzwi, szeroko się one otwierają, dla wszystkich, jak Twoje serce. Życzę Ci więc cierpliwości w przyjmowaniu gości i tradycyjnie -spełnienia marzeń w Nowym Roku, przede wszystkim tych związanych z Paryżem!

    OdpowiedzUsuń
  9. holly, miło słyszeć twoje pukanie :)
    Drzwi i serce staram się otwierać, najczęściej warto.
    Za Paryżem tęsknię, powinnam się wybrać, nie tylko po to by spełniać jakiekolwiek marzenia. Wystarczyłoby napaść oczy...

    I tobie, koleżanko; spełnienia życzeń, więcej niespiesznego czasu.

    OdpowiedzUsuń