poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Peter Brook - Z Grotowskim. Ponownie

Fotografia: Graziano Arici
Peter Brook i Jerzy Grotowski w 1975 roku
Workshop w Mirano w  ramach La Biennale di Venezia
"Udział polskiego Laboratorium w Biennale naznaczył drogę zawodową całego pokolenia ludzi teatru (także bardzo młodego zespołu z Pontadery). Jedne grupy powstawały, inne się rozpadały. Dla wielu było to jak nowe narodziny do życia w teatrze. Paradoksalnie działo się to dobrych kilka lat po ogłoszeniu przez Grotowskiego wyjścia z teatru". 
Carla Pollastrelli: Z Wrocławia do Pontadery. Mistrz na wychodźtwie. PERFORMER 5/2012  www.grotowski.net  

Ponownie powracam do książki Petera Brooka, którą wydano niedawno staniem IG, przedstawiłam ją dwa tygodnie temu - Z Grotowskim  (24.03.2015). Redakcji zgromadzonych tekstów podjęli się: PAUL ALLAIN, GEORGES BANU i GRZEGORZ ZIÓŁKOWSKI. 

Czyta się wszystkie te 102 strony zawierające wypowiedzi Brooka wspaniale, wprost trudno się oderwać, odkładam i wracam; ponieważ każde zdanie jest ważkie, bowiem stały się dla mnie znaczącym źródłem.

Jaką opinię o jakości rzemiosła Grotowskiego miał Brook, do czego był przekonany, co, pytany w wywiadach, oświadczał, na ten i inne tematy związane z kolegą-reżyserem. Opinie zaczerpnęłam z kilku zamieszczonych rozdziałów, spośród wielu zamieszczonych tam tekstów.

(...) rozwinę ten temat, zrobię to w hołdzie wielkiemu przyjacielowi, serdecznemu druhowi, który całe swoje życie poświęcił na poszukiwanie tego, co łączy doskonały okrąg z "niewielkim nerwem", który pragnął położyć podwaliny pod wielką naukę teatru, sam pozostając człowiekiem o wyjątkowej jakości. Zaczynając od niezwykle precyzyjnych badań mięśni, nerwów, jak wspomniany wielki japoński mistrz, pojął nie tylko, na czym polega okrąg, ale nawet to co go przekracza. (...) Nie sposób pozostać obojętnym na słowo "jakość". Istnieje pewna skala, drabina, którą Grotowski określał mianem "wertykalności". Ci, którzy pracują na polu sztuki, wiedzą jak rozpoznawać tę subtelną różnicę, gdy ktoś śpiewa jakąś nutę, a potem wyśpiewują ją ktoś inny i porusza nas to... Jakość znajduje sie w tym, co niewidzialne. (...) Działanie może być lepiej wykonane, gdy będzie robione z większą wrażliwością, gdy będzie bardziej żywe, i dzięki temu nabierze więcej "jakości". I tak wspinamy się do miejsca, w którym znika nawet doskonały okrąg i dociera się do cudu czystej pustki.

(...) myślę, że on tak naprawdę nigdy nie porzucił teatru (...) Czuł, że związek człowieka z kosmiczną strukturą życia staje się stopniowo coraz trudniejszy. Wraz z pojawiającymi się trudnościami dociera się do punktu, w którym ze względów praktycznych trzeba złożyć ofiarę. Grotowski stwierdził, że musi odsunąć na bok wszystko, co stoi mu na drodze. Z czasem doszedł do wniosku, że normalny w teatrze obowiązek pokazywania publiczności efektów stał się barierą - kontynuował jednak pracę środkami czysto teatralnymi. Teatr, nad którym pracował od początku swojej drogi, robił teraz pełniej, głębiej i intensywniej. W końcu zrozumiał, że odrzucając obowiązek obecności widzów, może pójść jeszcze dalej. Tak więc opuścił nie tyle teatr, ile publiczność. W tym sensie jest wyjątkowy.

(...) myślę, że rezygnacja z przedstawień teatralnych nie sprawiła mu trudności, ponieważ miał silne poczucie kierunku, które pomagału mu dokonywać oceny. Zmiany kierunku, takie jak przenosiny z jednego kraju do drugiego, były dla niego czymś oczywistym, czymś, co zdarza się w toku jego dalszej wędrówki (...)

(...) Teatr to nie malowanie ikon polegające na eliminacji lub docieraniu do esencji. To nieczysta dyscyplina ujmująca życie na różne sposoby. Grotowski tymczasem starał się uczynić z tej surowej, mocno naergetyzowanej i żywotnej formy sztuki coś na wzór ikonopisania, w którym usuwa się wszystko z wyjątkiem czystej, złotej wibracji, emanującej z wielkich ikon. Dlatego obraliśmy różne kierunki poszukiwań.

(...) Aktor jest na służbie realności, która może dalece przekroczyć jego subiektywną naturę, jest od niej nieskończenie bogatsza i może ją oświetlić. Kiedy więc spotykał się z narcystycznymi dążeniami aktorów, stanowczo i bezlitośnie starał się je zwalczać, pragnąc wyrugować sentymentalizm i egoistyczne użycie medium teatru do osobistego zaprezentowania siebie publiczności. W ten zdrowy sposób Grotowski chciał usunąć z teatru samouwielbienie aktora, które istniało zawsze i zawsze będzie istnieć w tak wielu teatrach na świecie (...)

   Był zarazem człowiekiem głęboko uczuciowym. Wiem, że pierwszy powrót do Polski po długiej nieobecności oraz niedawny pobyt we Wrocławiu były dlań wielkimi przeżyciami, które bardzo sobie cenił i uważał za niezwykle istotne (...) Sądzę, że istnieje dziś na świecie przerażająca tendencja, aby wpierw stworzyć wizerunek człowieka jako kogoś w stu procentach czystego, a potem zniszczyć go, ujawniając, że miał z kimś romans - tak jak w przypadku Einsteina. Oczywiście, każdy związek jest złożony i powikłany, posiada blaski i cienie, ale dla nas nie ma to znaczenia, ponieważ nic nie daje nam prawa do ferowania wyroków i analizowania, czym była ta relacja i do czego doprowadziła. Możemy mówić wyłącznie o tym, co zostało osiągnięte w obszarze, który znamy, tam, gdzie zaistniało publicznie (...)

- Jakość i rzemiosło - wypowiedź w paryskim teatrze Odeon 6.06.2000
- Teatr jest polem życia - rozmowa z Dobrochną Ratajczakową - Teatr Polski w Poznaniu 6.03.2005
- Wyjść poza teatr - rozmowa z Marią Zmarz-Koczanowicz - przeprowadzona do jej filmu 
  Jerzy Grotowski - próba portretu (ARTE i TVP, 1999)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz