niedziela, 17 lipca 2016

To wciąż ta sama metoda? PARENTE na MTT ‘16

międzynarodowe spotkania szkół teatralnych wynikające z doświadczeń nabywanych latami przez Instytut Grotowskiego - Making Tomorrow’s Theatre - odbyły się we Wrocławiu 4 – 11.07.2016
5.07, 13:05. Sam Maestro Molik mógłby pozazdrościć. Bardzo oczekiwał, całym sercem, na powstanie tak zharmonizowanego śpiewu w grupie. Lecz, bywało, nie doczekiwał się. A tu, proszę; pierwszy dzień pracy.
Głos i Ciało. Jorge Parente - Zoe Ogeret, 5 – 7 lipca, 10:30 - 13:30, strefa ZAR, Studio Na Grobli.

Czy to wciąż Głos i Ciało, czy Alfabet jest tym samym ‘alfabetem Molika’? Gdzie można umiejscowić tego rodzaju zapytania, może, w ulubionej przez rodaków domenie działań zaczepno-sceptycznych? Bo skąd brać się może tego rodzaju zaciekawienie. Czyżby z troski o spuściznę Molika, którą, całkiem niedawno nikt z pytających nie zaprzątał sobie głowy? Każdy kto przed laty odbył szkolenie w tej domenie – sferze głosu swobodnie wydobywanego poprzez kompletny organizm, na skroś wszystek, wskroś ciało-stworzenie - rozumiane jako jedność złączoną z Ziemią i Wszechświatem zapamiętał swoje doświadczenia inaczej. ‘Trudniejsze, poważniejsze i mocniejsze było Tamto’ dziesięć, dwadzieścia czy… czterdzieści lat temu, dookreślają retrospekcje. W każdym razie zupełnie inaczej było! Jak łatwo się domyślić domniemania cechują tych, którzy … nie pracowali z J. Parente.

Zastanawiam się ja, zastanawia się Jorge; któraż to z trzech szeroko znanych prawd ks. „Wawrzka Chowańca” próbuje zwieść nas na manowce. Może ta trzecia? Rozważać zatem czy GiC, by Parente, w istocie mogło pozostać wciąż tą samą metodą? Replika będzie stała; pozostało! - I TAK I NIE -  nieustannie będąc tą samą tamtą! Nie ma się nad czym zastanawiać, odpowiadamy sobie zdroworozsądkowo, jednocześnie próbując tę złotą myśl konkretyzować jak najprostszym działaniem, akcją. [choć, wedle Pitagorasa to te najkrótsze wyrazy, ‘tak’ i ‘nie’, wymagają najdłuższego zastanowienia]. ... Do każdego kolejnego zadania podchodzę bez żadnego doświadczenia, bez żadnej wiedzy - konstatował indagowany o swoją ‘mądrość’ Molik. I jest to świento prawda, rodem nie tylko z filozofii po góralsku.

Wszystko płynie zależąc, przede wszystkim, od zastanych okoliczności, od napotkanych faktów. Pracować, byle skutecznie, godzi się z wiarą i oddaniem lecz dopiero wówczas, gdy ujawni się już koincydencja możliwych zdarzeń. Gdy uzewnętrznią się możliwości, gdy wszystkim obecnym uzmysłowi się oczywiste i wiadome ‘tu i teraz’. Tak, wówczas można… zacząć konkretyzować zadania oraz przystępować do poszukiwań w oczekiwaniu na odpowiedzi. Tylko tym sposobem znajduje się rozwiązania problemów w GiC. Tak właśnie pracował Molik, ten sam sposób pracy przejął Parente - literalnie kontynuując zamysł Mistrza. Bada i odkrywa. Ku temu samemu skłaniając adeptów.

Ergo, czy nadal może być „to” – tamtym-samym-tak-samo - determinowanym zastaną przestrzenią-partnerem i indywidualnością napotkanych istot ludzkich? Bo może, prędzej już, nie jest to „tamtym”, i pozostanie czym innym – jedynie chcąc pozostać tym samym? Zapewniamy, nadal - JEST i BĘDZIE, aliści - I TAK I NIE. Co do tego jesteśmy przekonani, choćby my troje; Jorge, Zoe i ja. I nie dostrzegamy tu braku logiki. Ktoś jeszcze dał się przekonać? Jeśli nie, cóż, nie mam dobrej wiadomości. Każde atelier z marką GiC było, jest, i musi pozostać - oddzielnym bytem. Tak nam, nieustannym wręcz maniakom lecz przytomnym, tuszę, orędownikom Metody-wciąż nie do podrobienia przez żadną inną, zechciej dopomóc tegoż Zygmuntowego Wszechświata, Panie!

„Działalność artystyczną uważa się za przejaw wolnego ducha jednostki”. Jorge Parente, jakkolwiek i bratem Wolnego Ducha zwać by go można, do przewartościowania wszelkich wartości, w metodzie, zmierzać nie zamierza (choć tak to widzieć chciał sam F. Nietsche). Swoją drogą, czyż życie człowieka, w szczególności twórczego człowieka, nie powinno być naznaczone procesami rozwoju? J. Parente - zostawszy Sukcesorem automatycznie, ten właśnie, przywilej miał utracić (?)

PS  Głos wołającego na puszczy; czy zwane ‘metodą treningową’ Głos i Ciało wciąż nie zasłużyło na miano Metody będąc, bez wątpienia, ‘całokształtem sposobów badawczego docierania do prawdy i pojęciowego jej przedstawiania’.

Jak zatem przebiegała praca - w ramach MTT’16 - 5 lipca w godzinach 10.30 – 12.30? Tak;
  = Jak zawsze! Każdy przedstawił się ogółowi uczestników. Imię, Nazwisko, skąd przybył. Wówczas Jorge mógł już zaprezentować pierwsze ćwiczenie – Spacer, w uproszczonej wersji (powodowanej koniecznością zawarcia całego szkolenia w jedynie… 9 godzinach). [21. - rejestracja Alfabetu III 2013, Wrocław]. Ćwiczenie ma na celu umożliwienie, każdemu, uważnej z założenia obserwacji Partnerów; pozostałych uczestników jak też zastanej przestrzeni. W trakcie J. apelował, wielokrotnie, o wchodzenie w interakcje z Przestrzenią, o Spotkania. Niektórzy przyłożyli się do tego ‘zbyt solidnie’; wychylali się przez okno, zaglądali do pomieszczenia obok oraz … do szaf. Jak to bywa, swawolni studenci chętnie wypatrywali okazji do zabawy, ich wola.  Spacer, przebiegający w zmiennych tempach, rozpoczyna się powolnymi ruchami ciała. W tym ćwiczeniu, jak i w większości pozostałych, bardzo ważne jest utrzymywanie ust w pozycji możliwego rozluźnienia. Kroki stawiaj 'raczej' od pięt! 
  = Kolejne ćwiczenie, choć także zasadzające się na kroczeniu, było już trochę bardziej dynamiczne. Chwyć cokolwiek [30.]. Napręża ramiona, służy koordynacji ruchów. Co kilkanaście kroków należy zatrzymać się by raz jednym raz drugim ramieniem, zdecydowanie i z mocą, pochwycić ‘coś’ na wysokości głowy. Oraz przytrzymać ‘to’ chwilę w zaciśniętej garści. I tu ważne są oczy; wzrok uważnie skierowany w stronę któregokolwiek z Partnerów (rzeczywistych lub wyimaginowanych). 
  = Następne ćwiczenie: Wyskoki [28.] Rozciągają i czynią skocznym całe ciało, wzmacniają barki, prostują kręgosłup, ułatwiają respirację. W końcu, pozwalają całymi stopami poczuć Ziemię. Wyprostowane ręce z rozluźnionymi dłońmi radośnie i energicznie, naprzemiennie, z ciała rozciąganego w tył, od barków wyfruwają w górę. Pełna respiracja gwarantowana.
 = Teraz czas na ciekawe ćwiczenie wybitnie koordynacyjne, z założenia powinno być po części relaksacyjne. Otwarcie ciała [24.]. Lecz, poza wszystkim, po raz kolejny uwrażliwia ono na fakt; na Partnera, nieoczekiwanego, można natknąć się wszędzie. Uczy reagować na taką sytuację. Opowiadała mi niegdysiejsza stażystka; badając działanie ćwiczenia doświadczyłam, z niemałym przerażeniem, obecności nieprzyjaznej istoty pomiędzy stopami. Odskoczyłam gwałtownie w górę! Czy nie oto chodzi? TAK. Zatem, stojąc jedynie na palcach stóp przy pomocy bardzo powoli, zarazem możliwie szeroko rozwieranych, wyprostowanych ramion, maksymalnie wypychaj klatkę piersiową - w przód. Równie powoli, wciąż na palcach, opuszczaj tułów zwierając ramiona. Dłonie równie powoli kierują się w kierunku Przestrzeni pomiędzy stopami. Gwałtowna reakcja powinna utrzymać ciało w półprzysiadzie (oczywiście wciąż wspartym jedynie na palcach) z kolanami rozwiedzionymi na boki. Ramiona, które także wywędrowały już na boki – ponownie wypychając klatkę piersiową, powinny pozostać zgięte w łokciach pod kątem ok. 45 stopni, rozwartymi dłońmi celując ku górze. Trzeba wytrwać w tej pozycji przez chwilę. Mięśnie ud, lędźwi, brzucha i kręgosłupa otrzymują niezłą dawkę energetyzującego naprężenia, a całe ciało ponownie postara się odnaleźć właściwą respirację.
Niełatwe, lecz da się! skoro Z. Molik prezentował to ćwiczenie tęgo po 70. będąc (a i hodowane… brzucho nie powstrzymywało go przed utrzymaniem prawidłowej pozycji). J. Parente, zasię, nie tylko prezentował. Przyswajanie ćwiczenia 24., tym razem inspirował tymi słowy; otwieraj się niby kwiat, swobodnie i radośnie. A teraz łagodnie dotknij Partnera pomiędzy stopami. Uwaga: zmiana ekspresji, lecz do góry kieruj się dopiero we właściwym dla siebie momencie. Bezbarwnie i beznamiętnie nie bywało, i nie będzie w trakcie Głos i Ciało. 
  = Rotacje barkami [1.] wymagają energicznych ruchów barku, do wewnątrz i na zewnątrz. Raz jednym, kolejno drugim, raczej nie obydwoma naraz. Wykonywać je można w miejscu (stojąc lub skacząc na jednej nodze) lecz głównie powinno się przećwiczyć je w ruchu zmieniając tempa. Oprócz barku są tu bardzo ważne łokcie, ich pozycja w lekkim zgięciu. Doniosły jest tu rytm, szczególny kontakt i sposób poruszania się w Przestrzeni. Szlakiem poszukiwań niech będzie trawers, Przestrzeń penetruj skośnie nie wokół jej osi. Co doradzał J. studentom? Wykonuj je jakbyś był w tańcu. W kontakcie z Partnerem zachowuj … rodzaj tajemnicy, czasem wyraź zalotność. Rób to organicznie lecz i pragmatycznie (badając przyczyny i skutki). Wsłuchuj się w rodzaj melodii ciała. To może być jak celebracja twojej mszy. 
  = Przyciągania [4.]. Przygotowania do podróży w głąb tego ćwiczenia rozpoczęto od kolistego balansu biodrami. Równoważenie rozszerzono na całe ciało. J.P. prezentował jaką rolę w ćwiczeniu odgrywa pozycja lędźwi czy łokcia. Przyciągać ‘coś’ należy z różnych kierunków, także z boków oraz z dołu i z góry. Działanie należy wypróbować w miejscu i w ruchu – w różnych tempach. Przyciągać można delikatnie, niemal paluszkami jedynie, można też czynić to oburącz, tak jakby było się atletą próbującym poruszyć ciężar. Trzeba wówczas stanąć wyjątkowo pewnie na całych stopach. Czy trudno dociec, które partie mięśni uruchamia to ćwiczenie i jak może przebiegać respiracja od stóp? Jak w większości ćwiczeń należy wsłuchiwać się w wewnętrzną muzykę, którą uruchamiają te ruchy. 
  = Zabawa ze stopami [6.] może być jak relaksująca zabawa budząca szeroki uśmiech, a może być skomplikowanym tańcem. To niełatwe ćwiczenie wspomagające wszystkie mięśnie brzucha (respiracja od lędźwi!). Część pośladków, większość czasu znajdująca się na podłodze, wierci się i kręci gdy wyciągnięte dłonie chcą dosięgnąć uniesionych stóp wirujących w dowolnych pozycjach. Biodra, brzuch, ramiona, uda i szyja pracują nie na żarty. To ćwiczenie warto wypróbować w rozkołysanej pozycji wspierając się częściowo na plecach. 
  = Dynamicznie łap coś za sobą [27.] W półprzysiadzie wspartym na jednym z kolan, całą stopę pewnie trzeba podeprzeć przy podłodze. Drugą nogę, możliwie wyprostowaną, należy odwieść w tył. Oba ramiona, w pozycji wyprostowanej równolegle (wraz ze ściśle wyprostowanymi dłońmi) należy kierować jak najdalej za siebie. Powoduje to skrętne rotacje kręgosłupa na odcinku od miednicy do szyi. Wzrok kieruje się w stronę dłoni usiłując dojrzeć to, co chcesz uchwycić. Obrót ze zmianą nogi.
  = Po zbiorowych i indywidualnych niedługich próbach przyswojenia ośmiu z 31 ćwiczeń studenci zasłużyli na relaks. Posłużyło im ćwiczenie Wąż [13.], który na początek pozwolił sobie na kilkuminutową niemal drzemką. Nie był do końca bezczynny, musiał znaleźć dla siebie odpowiednią dla tej pozycji - głęboką respirację. (Wszyscy leżeli wyciągnięci płasko z twarzą przy podłodze i z rękoma wzdłuż ciała). Studenci-węże dostali zalecenie by zacząć podnosić tułów rozciągając jedynie tę górną część ciała. Brzuch i wyprostowane nogi musiały pozostać w kontakcie z Ziemią. W tej pozycji dłonie opierają się ściśle na podłodze a ramiona są lekko rozsunięte na bok. Uginają się lub prostują gdy tułów zaczyna  podlegać niezbędnym rotacjom od lędźwi. Głowy nie wolno odchylać do tyłu gdyż ramiona, szyja, krtań, broda i szczęki mają być dyspozycyjne do śpiewu czy mówienia. To ćwiczenie znakomicie obniża barwę głosu, jeśli zechcesz.
  Prezentując to ćwiczenie J.P. zaprezentował je także 'w adaptacjach' innych znanych technik, choćby Jogi. Przy każdej z nich unaoczniał co działoby się z oddechem i głosem (lepiej nie zapominać jak pomyślany jest Wąż by Molik). Kilka innych ćwiczeń Alfabetu także prezentował w wersjach pozornie będących tym samym. To samo zrobił na użytek publicznego Pokazu Pracy, który odbył się w tym samym dniu. Lecz o tym po tym.  
  = Ku pokrzepieniu serc zapewne nadeszła ‘urocza’ Promenada, czyli Spacer [21.] niezauważalnie pozbawiony (na użytek tu i teraz) bardziej skomplikowanych elementów. Zaczęto od powolnego quasi lansowania siebie, jak to na promenadzie bywa. Ważne było odwracanie głowy ku Partnerom w celu wyciągnięcia wniosków z ich poczynań w aktywnej obecności. Równie ważna była praca rąk koordynowana z ruchami całego ciała. Zwolnione tempo miało służyć obserwacji; które mięśnie i jak pracują. Tym razem każdy krok należy rozpoczynać się od pięty, bezwzględnie. A całe ciało ma cechować sprężystość i luz, lecz nie przypominający tego z pantomimy. Po chwili tempo zmieniono na szybsze. Ten zabieg w ćwiczeniu 21. pozwala na odblokowywanie splotów nerwowych (szyjnego, ramiennego, lędźwiowego i krzyżowego). Będąc na takim spacerze można także ‘coś nieść’. Odmieni to sposób trzymania rąk, posługiwania się dolnym odcinkiem kręgosłupa oraz pozycję szyi. Tym samym i sposób oddychania ulegnie zmianie. Możliwe będzie przećwiczenie mówienia czy śpiewania w trakcie szybkiego i sprężystego ruchu.
= Stąd już blisko było do Biegu w miejscu [15.]. Odpowiedz sobie dokąd i dlaczego biegniesz, buduj wyobrażenia. (Tylko nie sap zbyt głośno i możliwie cicho i lekko stawiaj stopy :). Zastosuj zmienne tempa. Od ucieczki niemożliwej (jak ze złego snu) do wyczerpującego biegu sprintera na finiszu? 
  = Ćwiczenie [14.] mogłoby być, jak dla mnie, dwoma ćwiczeniami. Nosi nazwę Spychania (Przepychania) a zawiera także Zagarniania (Napierania). Przemieszcza i prowadzi energię. Wykonuje się je jedną ręką naprzemiennie, kolejno oburącz. Zagarniania - to przesuwanie do siebie czegoś szerokim, półkolistym ruchem ręki. Spychania zaś spowodować mają zmianę położenia czegoś.  Póki co nie powiem wiele więcej, dla grupy nadszedł czas na małą przerwę (typu: pomyśl po dwakroć jak spożytkować tak krótką przerwę po forsownym 1,5 godzinnym treningu).  

Po krótkiej przerwie, 12:05. 
Po omówieniu kilku aspektów odbytej już pracy J.P. zaprezentował jeden ze sposobów na niezawodną respirację. Lojalnie uprzedził; osiągnięcie równie zbalansowanego oddechu nie jest pracą łatwą i krótką, nie przyswoi się  jej w trzy, pięć czy siedem dni. Niestety. W tym ćwiczeniu (będącym jednym z tzw. pomocniczych w Alfabecie) balans ciała wyprowadza się od stóp. Z Ziemi. Umiejętność głębokiej respiracja pojawia się wraz z umiejętnością właściwego balansu kręgosłupem w jego odcinku lędźwiowym. Wspomniana rejestracja Alfabetu nie uwzględnia tego ćwiczenia. Jednak jest zarejestrowane. Będzie można odnaleźć je w rejestracji stażu GiC z marca ’13.

Pierwsza próba śpiewu w grupie. Już ta pierwsza okazała się spektakularna. Amazing, extraordinary; Zoe była pod wrażeniem. Pracować w tak uzdolnionym i chłonnym jak gąbka gremium to był zaszczyt.
  
Do omówienia śpiewu J.P. posłużyło ćwiczenie 14., którego wykonanie pomaga wywrzeć nacisk na Przestrzeń-partnera. (Popychać i Napierać wytwarzając strumień wywierający rodzaj ciśnienia energetycznego). Należy wykonywać je lekko, ‘eleganckimi’, płynnymi i kolistymi ruchami. Dłonie powinny być otwarte. A swoją drogą; wspomaga koordynację pracy bioder, ramion i nóg. Przy okazji, było ono jednam z dwu najbardziej ulubionych przez maestro Molika. Często je wykonywał (przy użyciu jednej z rąk – naprzemiennie), gdy krążąc czujnie pomiędzy stażystami stymulował ich energię. Ćwiczenie prezentował stąpając tanecznie, miękko niczym kot, zaś powolnymi, płynnymi i szerokimi ruchami zbierał i zagarniał, w stronę śpiewających lub improwizujących, energię Wszechświata.

W jakiej pozycji należy utrzymywać wargi i szczękę? W relaksie! Usta trzeba mieć szeroko otwarte a ciało rozluźnione. NIE ZA GŁOŚNO. Nigdy nie należy ćwiczyć ze zbyt natężanym głosem jeśli chce się osiągnąć płynny śpiew, „rzekę śpiewu”. Ważna jest pozycja języka w jamie ustnej. Tak Molik, jak i Parente często korygował i sprawdzał (palcem lub dłonią) napięcie szczęki i mięśni języka pod brodą.

Kolejno Prowadzący zademonstrował inny sposób respiracji. Tym razem w pozycji na plecach. Najintensywniej pracuje tu miednica, od której najkorzystniej pobierać oddech. Pokazał jak śpiewać w tej pozycji, jak pracuje szyja, jaka powinna być pozycja ramion, jak tę miednicę unosić i opuszczać.
W dalszym ciągu zajęć ustalał stażystów do wspólnego śpiewu. Wyznaczył cztery pary, w tym dwie panie, i dwóch panów, którzy śpiewać mieli w ruchu. Wszyscy przerywali zadanie gdy ich organizm mówił stop. Nie kończyć bez komendy, nie przerywać śpiewu w trakcie, akcje muszą być zakończone; choć łagodnie, napominał zdecydowanie. By oczyścić atmosferę zaproponował śpiew w kręgu połączony z badaniem i szukaniem muzyki w Przestrzeni. Każdy miał śpiewać swoją pieśń nie zapominając o Partnerach. Fragment tej właśnie improwizacji zamieściłam na wstępie.
  
  Nazajutrz, w trakcie porannego śpiewu w grupie, stażyści zbyt ‘twórczo’ potraktowali tamto doświadczenie. Natarł im uszu. Improwizacja była niewłaściwa. Praca w tej Sali wyklucza hałas, tupanie, jedzenie i mlaskanie. To Jest Miejsce Ciszy. Nie zwracacie uwagi na prawidłowy oddech, słychać sapanie i dyszenie. Więcej pracy i skupienia. Bezwzględnie należy pamiętać o Alfabecie, utrzymywać poprawne ruchy ciała. Tu jest miejsce dla muzyki i rytmu. Taki rodzaj pracy to jedynie utrata energii. (jako skojarzenie przywołał pracę w ogrodzie).

Konia z rzędem temu kto wskaże w którym miejscu 'to'- tamtym-samym-tak-samo nie jest.

 Wykonując ćwiczenie z Alfabetu Ciała trzeba pamiętać o jego wzorcowej formie zaprezentowanej przez Prowadzącego. (W przypadku Z. Molika, gdy osiągnął już wiek wczesnej starości, prezentacji dokonywać mógł także asystent, lub któryś z przeszkolonych wcześniej partycypantów). Obserwując pierwszy pokaz słuchajcie także bieżących objaśnień. Zarówno tych pierwszych jak i kolejnych, które zazwyczaj, w trakcie całego cyklu pracy padają wielokrotnie. Zwracam na to uwagę, ponieważ na ogół obserwuję; część adeptów zdaje się nie mieć zwyczaju uważnego reagowania na obecność Przewodnika. Tym częściej tak bywa im… krótsza jest praktyka będąca właśnie ich udziałem (eh, te 3-, 4-dniowe propozycje nie do odrzucenia). Jeśli Prowadzący wskazuje, po wielokroć, w jakiej pozycji należy utrzymywać np. ramię czy łokieć brać się powinno tę radę pod poważną rozwagę. Dlaczego? Niepoprawnie wykonywane ćwiczenie nie tylko zakłóci cykl pracy z głosem, może spowodować poważny uraz. Ćwiczenie, czy cała ich zaadaptowana sekwencja, przysposabiana do stosowania w celowych improwizacjach, ma przecież określone zadanie. Ma usprawniać ścięgna i mięśnie, ich zaczepy itd. Zatem całą tę naszą wewnętrzną strukturę, która w efekcie pozwala na;  - swobodne rozszerzanie klatki piersiowej na każdym jej odcinku,  - wzmacnianie stabilnej i elastycznej pozycji kręgosłupa (co spowoduje niezbędną i swobodną rotację jego niezwykle ważnym w tej metodzie odcinkiem lędźwiowym),  - właściwe ruchy ramion czy barków,  - prawidłową dla ćwiczenia pozycję dłoni, nóg i stóp,  - uwolnienie mięśnie szyi, szczęki i ust (które muszą być szeroko otwarte, rozluźnione i elastyczne, jeśli mają spełniać swoją rolę).  Molik tę wiedzę usprawniał latami, a najnowsze badania potwierdzają efekty i skutki zarówno jego intuicyjnych badań jak i zastosowanych, na ich podstawie, poprzez półwiecze, praktyk. Choćby dlatego wszystkie te ćwiczenia to nie gimnastyka, tym bardziej nie akrobatyka, wszystkie one są… możliwie proste; adaptowanie ich do własnych możliwości nie wymaga wcześniejszego przysposobienia organizmu. Poprawnie, po krótkim treningu, wykonać je może doprawdy każdy kto ma dwie ręce, dwie nogi… i ciut skromności. Tak, tak.  
Co jakiś czas na zajęcia przychodzi ktoś, kto wie lepiej. Ktoś chcący zabłysnąć fizyczną sprawnością. Powściągany - nie rezygnuje łatwo, szczególnie w trakcie pierwszego i drugiego dnia pracy. Wydarzyło się to ostatnio. Bardzo (aż nadto?) zdolny i kreatywny stażysta boleśnie nadwyrężył mięśnie uda. Nie pokazał się więcej, faktu nie zgłosił. Powody poznałam przypadkiem nie komentując ich, pomimo że mądrzej by mu było przecie ‘jedynie’ poprzez obserwację i słuchanie pozostałych próbować dowiedzieć się czegoś nowego (choćby i o sobie). Bunt jako chęć zaznaczenia niczym nie skrępowanej wolności ? Żałuję, boć przecie także studio Głos i Ciało znalazłoby twórczy kącik na zachowania rodem z ‘Pijanego statku’ Rimbauda.  

POKAZ PRACY - atelier Głos i Ciało odbył się po zaledwie 2,5 godzinnej wspólnej pracy. Co może być możliwe do zaprezentowania z grupą, która tajników metody ledwie tknęła, czubkiem palca. Nie wiem, ktoś chciał Parente psikusa zrobić zmieniając termin prezentacji? Nic to, wstydu nie było. Po wstępnych chichotach nadeszło zainteresowanie, akceptacja i wzruszenie. Toteż na koniec zaliczyliśmy… satysfakcjonujący stażystów wybuch entuzjazmu. Zresztą tam, wielki wstyd to już był, wcześniej. Dać prawdziwą plamę była łaskawa wrocławska PWST. Ale o co chodzi, chciałoby się pytać i pytać w trakcie i po pokazie.  Natomiast ze sztuką niebotycznie wysokich lotów, z kunsztem we wszelkich scenicznych umiejętnościach (śpiew chóralny, śpiew solowy, taniec, gra na instrumentach, sztuka cyrkowa, gra aktorska, pastisz, imitatorstwo, itd. Itp…. co tam kto wymarzyć sobie może) zapoznali nas studenci moskiewskiego Instytutu Teatralnego im. Borysa Szczukina. Господи, помилуй – studenci drugiego roku! „Usprawiedliwiam ich” pracują metodami… tradycyjnymi (co podkreślał ich wielce serioznyj pedagog). Mogę mieć im za złe? Żarty na bok. Umarłam z zachwytu, pełnym głosem uśmiałam się do ochrypnięcia, dusza spłakała mi się jak bóbr. Brawo. 
Czy my, znawcy alternatywnych sposobów pracy, daliśmy się zapędzić w kozi róg? Spokojnie, każdy sposób pracy może być sztuką wysokich lotów. Lecz nie każdemu skrzydła i zapał do solidnej i odpowiedzialnej pracy dane.

Dzień trzeci i ostatni. Każdy śpiewa swoją pieśń zachowując wspólną harmonię. Jorge Parente, co jakiś czas, wyznaczał kolejnego lidera przewodzącego śpiewowi w grupie

    Wracając na własne, skromne podwóreczko. Mogę zgłosić petycję?
LOGO. Jednoznacznego i rozpoznawalnego znaku firmowego dla – Voice&Body by MOLIK_PARENTE - pilnie nam trzeba. W mętnej zupie, dzień w dzień obficie doprawianej pęczkami nowych autorskich metod samozwańczych guru, od wszelkich dysfunkcji głosu, ta spektakularna metoda medialnie ginie niczym w grząskim bagnie. Mogę liczyć na inspirację?